Od czasu do czasu lubimy sięgać do historii bloga, by odszukać najbardziej atrakcyjne – dla nas – zabawy kreatywne, które moglibyśmy nieco odświeżyć, a które zapewniłyby nam rozrywkę w poranki witające nas wątpliwą pogodą.
Sięgnęliśmy więc po cieszący się również wśród Was sporą popularnością (przynajmniej tak wskazują statystyki bloga) przepis na ciastolinę bez gotowania i praktycznie cały ranek spędziliśmy wyklejając wszystko to, co tylko przyszło nam na myśl.
Jeśli nie pamiętacie naszego przepisu lub nie mieliście, jak dotąd, przyjemności zabawy opisywaną masą przypominamy…
Składniki podane w kolejności wsypywania ich do miski:
– 2 szklanki mąki pszennej
– 1 szklanka soli (drobnej, nie kryształki)
– 2 łyżki oleju roślinnego
– 2 łyżki (płaskie) proszku do pieczenia
– 1, 5 szklanki wrzącej wody (takiej co to dopiero się przegotowała)
– do wody dodaliśmy 1 łyżkę barwnika spożywczego (w razie jego braku próbowaliśmy też z odrobiną farby plakatowej, również się udało).
Całość mieszamy jakimś mieszadłem, najlepiej drewnianym, bo to słabiej przejmuje ciepło. Kiedy gorąca woda wsiąknie w resztę składników masa zrobi się ciepła, jednak pozwoli nam już na wyrobienie ręczne. Wyrabiamy więc przez chwilę masę rękami, aż konsystencją ciastolinę sklepową zacznie przypominać.
Gotowe!
Mamy nadzieję, że spróbujecie i będziecie się bawić równie dobrze jak my.